
Czy e-commerce nadaje się do eksportu? Sprzedaż do Wielkiej Brytanii? Czy to ma sens?
Podczas PAIH Forum Biznesu 2025 brałam udział w panelu o sprzedaży transgranicznej w e-commerce. Rozmowa dotyczyła głównie Czech, Rumunii, Węgier i Wielkiej Brytanii – ale większość wniosków spokojnie można odnieść do innych rynków. Poniżej moje uporządkowane notatki i przemyślenia.
1. Tłumaczenie to za mało – potrzebna lokalizacja
Najważniejszy wniosek: kopiowanie polskich treści i wrzucanie ich w Google Translate / AI po prostu nie działa.
Klienci w Czechach czy w UK bardzo szybko wyczuwają „sztuczny” język.
Co trzeba zrobić zamiast tego?
- przetłumaczyć treści, ale też je poprawić, z myślą o lokalnym kliencie,
- uwzględniać slang, sposób zwracania się do odbiorcy, typowe żarty,
.
To samo dotyczy strategii sprzedażowej – kopiowanie 1:1 polskich schematów rzadko się sprawdza.
2. Nazwa marki ma znaczenie
Drugi mocny punkt panelu: nazwa, którą łatwo wymówić i zapisać.
Przed wejściem na nowy rynek warto sprawdzić:
- czy obcokrajowiec jest w stanie bez problemu przeczytać i powtórzyć nazwę,
- czy nazwa nie znaczy czegoś dziwnego / wulgarnego w języku lokalnym,
- czy nie budzi innych skojarzeń niż w Polsce.
Czasem lepiej delikatnie uprościć zapis lub zmienić nazwę całkowicie niż dodawać klientowi problemów z nazwą.
3. Reputacja polskich firm – plus, z którego warto korzystać
Ciekawy wniosek z dyskusji: polskie firmy mają coraz lepszą opinię za granicą.
W B2B jesteśmy kojarzeni jako partnerzy rzetelni i „nie kombinujący”.
W B2C ta rozpoznawalność dopiero rośnie – wciąż częściej jesteśmy postrzegani przez pryzmat polskich ekip budowlanych niż polskich marek e-commerce. To jednak dobry punkt wyjścia: warto w komunikacji podkreślać solidność, terminowość i dobrą obsługę klienta. Może niekoniecznie skąd jest produkt, ale to w następnym wpisie!

4. Zaufanie zaczyna się na stronie
Niektóre rynki – jak Węgry – są z natury bardziej ostrożne.
Tam zaufanie trzeba naprawdę zbudować:
- sklep musi wyglądać profesjonalnie i nowocześnie,
- treści powinny być spójne językowo,
- łatwy kontakt, jasne zasady zwrotów, widoczne dane firmy.
W praktyce: stary, „dziesięcioletni” sklep może sprzedawać w Polsce, ale dla młodszej zagranicznej publiczności będzie wyglądał po prostu podejrzanie.
5. Opinie – złoto w Rumunii, ważne w UK
W Rumunii klienci ogromną wagę przywiązują do opinii oraz do tego, czy firma na nie odpowiada.
W Wielkiej Brytanii recenzje na Google, Trustpilot i platformach marketplace’owych też są kluczowe. Odpowiadanie na opinie:
- buduje zaufanie,
- poprawia SEO,
- pokazuje, że firma naprawdę „jest po drugiej stronie”.
Jeśli planujesz eksport – strategia pozyskiwania i obsługi opinii powinna być częścią planu wejścia na rynek.
6. Amazon przyzwyczaił UK do „tu i teraz”
Na rynku brytyjskim Amazon (szczególnie w wersji Prime) mocno podniósł poprzeczkę.
Klient jest przyzwyczajony do:
- dostawy tego samego albo następnego dnia,
- bardzo prostych, praktycznie bezproblemowych zwrotów.
W praktyce oznacza to, że przy eksporcie do UK warto:
- rozważyć magazyn / fulfilment w Wielkiej Brytanii,
- współpracować z firmą, która ogarnie logistykę i zwroty lokalnie.
W panelu brał udział Wojtek z firmy Global24 która takie zwroty dla firm ogarnia. Czy to z Polski do UK czy w drugą stronę. Ciekawy kontakt!
7. Prawo, regulacje i… rzeczy, których nie wolno sprzedawać
Kolejny ważny temat: legalność produktu na danym rynku.
Przykład z UK: od 1 czerwca 2025 r. obowiązuje tu zakaz sprzedaży jednorazowych e-papierosów (disposable vapes). W Polsce zostały zakazane 5 lipca 2025. W tym przypadku to tylko 1 miesiąc różnicy, ale warto:
- sprawdzić, czy na danym rynku nie ma zakazu sprzedaży Twojej kategorii produktów,
- upewnić się, że etykiety, składy i oznaczenia są zgodne z lokalnymi przepisami,
- mieć „pod ręką” dobrą agencję celną lub doradcę od handlu międzynarodowego.
Do tego dochodzą kwestie prawne na stronie:
- polityka prywatności i regulaminy muszą być dostosowane do lokalnego prawa – UK jest poza UE, więc samo skopiowanie polskiej polityki RODO nie wystarczy,
- w razie wątpliwości naprawdę warto skonsultować się z prawnikiem znającym dany rynek – tu możemy polecić naszego partnera IMD Corporate.

8. Co z tego wynika dla polskich sklepów?
Z panelu wyniosłam kilka prostych wniosków:
- Eksport w e-commerce to coś więcej niż tłumaczenie sklepu na angielski.
- Zaufanie buduje się na wielu poziomach – od nazwy marki, przez UX sklepu, po obsługę zwrotów.
- Dobre zaplecze prawne i logistyczne nie jest „miłym dodatkiem”, tylko warunkiem bezpieczeństwa.
- Polski e-commerce ma potencjał – ale musi mówić językiem rynku, na który wchodzi.
Jeśli planujesz wejście z e-commerce na rynek brytyjski i zastanawiasz się, od czego zacząć: od treści, logistyki, czy może od spraw prawnych – to właśnie są obszary, w których możemy pomóc w ramach SLT Gateway.
A ja tymczasem idę przepisać kolejne notatki z Forum – materiału na następne wpisy na pewno nie zabraknie.
pl
en
